Przyszłość polskiego hazardu po wyborach. Co czeka branżę w obliczu politycznych zmian?

Wynik niedawnych wyborów prezydenckich, w których triumfował Karol Nawrocki, wspierany przez jedną z czołowych polskich partii – Prawo i Sprawiedliwość (PiS), wprowadził Polskę w stan politycznego szumu.
Mimo że koalicja z Platformą Obywatelską (PO) na czołowej pozycji utrzymuje większość parlamentarną, prezydentem, a zatem głową państwa, został członek opozycji oraz największy rywal PO. Taki układ sił stawia zasadnicze pytanie dotyczące przyszłości istotnych reform, w tym długo wyczekiwanej zmiany w ustawie o grach hazardowych.
Branża wstrzymuje oddech, a eksperci często zaznaczają, że bez względu na wybory i kolory polityczne, rządzący będą musieli stawić czoła strukturze problemów gamblingowych.
Dwie wizje rynku w Polsce – lata monopolu i nadzieje na liberalizację
Aby zrozumieć to, co aktualnie dzieje się w Polsce, należy cofnąć się aż do 2017 roku. To wtedy, pod rządami Prawa i Sprawiedliwości (PiS) weszła w życie nowelizacja ustawy gamblingowej (hazardowej), która na zawsze przemodelowana rynek igamingowy, ale i nie tylko. Wprowadzono państwowy monopol na kluczowe segmenty, takie jak kasyno online oraz automaty online działające poza kasynami, które są nam dobrze znane – czyli offline.
W dyskusji o potencjalnych zyskach dla budżetu państwa z tytułu opodatkowania wielkich wygranych, warto zauważyć, że rynek ten ma ogromny potencjał. Agregator jackpotów twierdzi, że analiza globalnych trendów wskazuje, iż transparentne i dobrze uregulowane rynki przyciągają igamerów preferujących legalne kasyna online, co przekłada się na wyższe i łatwiejsze do opodatkowania wygrane typu jackpot, co dodatkowo również wzbogaci państwo, nie tylko firmy zewnętrzne.
Nadzór nad jedynym legalnym w Polsce kasynem internetowym powierzono Totalizatorowi Sportowemu. Równocześnie stworzono „Rejestr Domen Służących do Oferowania Gier Hazardowych Niezgodnie z Ustawą”, który stał się narzędziem do blokowania stron nielegalnych operatorów. Polityka prowadzona przez PiS od samego początku stawiała na centralizację i silną kontrolę ze strony państwa. Dla prywatnych firm oznaczało to konkretne trudności – ograniczenia w działaniu, biurokrację i brak elastyczności.
Przełom nastąpił dopiero pod koniec 2023 roku, gdy wybory parlamentarne wygrała dotychczasowa opozycja. Rządy przejęła Platforma Obywatelska, znana z bardziej liberalnego podejścia do gospodarki i otwartości na współpracę z międzynarodowym biznesem. W branży pojawiła się nadzieja, że to początek realnych zmian. Mimo to, entuzjazm studziła polityczna ostrożność. W pamięci wielu wciąż żywa była tzw. afera hazardowa z czasów poprzednich rządów PO, która nauczyła polityków powściągliwości w publicznych deklaracjach. Kulisy wyglądały jednak inaczej – tam coraz częściej mówiło się o potrzebie dostosowania przepisów do rynkowej rzeczywistości.
Branża lobbuje za zmianami, rząd analizuje
Ostatnie miesiące pokazują, że temat reformy nie został zamieciony pod dywan. W październiku 2024 roku w Ministerstwie Finansów powołano Departament Podatku od Gier i Regulacji Rynku Gier Hazardowych, co było sygnałem, że rząd analizuje problem. Z kolei w marcu 2025 roku odbyło się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds.
Wolnego Rynku, na którym przedstawiciele branży gier otwarcie dyskutowali o patologiach związanych z szarą strefą. Postulaty sektora prywatnego są jasne i od lat niezmienne. Najważniejsze z nich to:
- Zmiana opodatkowania: Zastąpienie obecnego 12% podatku od obrotu u bukmacherów podatkiem od GGR (Gross Gaming Revenue), czyli od realnego przychodu firmy. Jest to model stosowany w większości krajów europejskich.
- Demonopolizacja rynku kasyn online: Umożliwienie prywatnym, licencjonowanym firmom oferowania usług kasynowych w nowych mediach.
- Urealnienie przepisów dotyczących reklamy: Złagodzenie ciężkich, i bardzo restrykcyjnych zapisów, które utrudniają legalnym firmom działającym w Polsce konkurowanie z działającą w szarej strefie nielegalną konkurencją. Swobodniejsza reklama pozwoliłaby legalnym operatorom igamingowym na dotarcie do szerszej grupy odbiorców i edukowanie ich na temat bezpiecznego i odpowiedzialnego hazardu, nie chodzi tu o namowę do grania, tylko o pokazanie jak takowa rozrywka może uczyć a jednocześnie bawić.
Szara strefa: cichy zwycięzca obecnych regulacji
Głównym argumentem za nowelizacją ustawy są twarde dane ekonomiczne. Według różnych szacunków, szara strefa w Polsce stanowi co najmniej 50% całego rynku gier hazardowych online. Oznacza to, że co druga zł wydawana przez polskich igamerów trafia do firm, które nie posiadają polskiej licencji i nie płacą w kraju podatków – co tylko obniża finanse PL.
Według raportu EY „Szara strefa w grach hazardowych online w Polsce”, straty dla budżetu państwa z tego tytułu mogą sięgać nawet 1,5 miliarda złotych rocznie. Skutki tego widać na poziomie lokalnym – co jakiś czas media obiega informacja o nalocie na nielegalny salon gier offline, czy to w dużym mieście, czy w mniejszej miejscowości jak np. Racibórz. Każdy policjant z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą potwierdzi, że walka z tym procederem to syzyfowa praca, dopóki legalny rynek nie stanie się bardziej konkurencyjny.
Problem ten jest również regularnie opisywany na łamach mediów regionalnych, takich jak Nowiny Rybnik czy Nowiny Wodzisławskie, które informują o społecznych kosztach nielegalnego hazardu. Jest to poważna sprawa, która powinna zostać uregulowana przez rząd.
Prezydenckie weto i niecodzienna sytuacja w kraju
Wygrana Karola Nawrockiego jest ciosem dla gier gamblingowych i bardzo komplikuje ścieżkę legislacyjną. Prezydent ma takie coś jak weto, co oznacza, że nawet jeśli aktualna koalicja przygotuje i przegłosuje w parlamencie prawo za igamingiem, to i tak prezydent jednym słowem może ją odrzucić, i nic się nie zmieni w tym temacie.
Ta sytuacja stwarza polityczną patologię.
Rząd ma świadomość konieczności uszczelnienia systemu i zwiększenia wpływów budżetowych, ale prezydent, reprezentujący partię o zgoła odmiennej filozofii, może skutecznie storpedować te wysiłki. Co ciekawe, trzecie miejsce w wyborach prezydenckich zajął Sławomir Mentzen, lider Konfederacji, którego program opiera się na radykalnie wolnorynkowych hasłach i krytyce państwowych monopoli.
Reforma to konieczność, a nie polityczny wybór
Polityczny krajobraz po wyborach prezydenckich w 2025 roku (w których wygrał Karol Nawrocki) nie napawa optymizmem zwolenników szybkiej liberalizacji rynku gier. Jednak nadzieja na zmiany nie zniknęła całkowicie. Niezależnie od sporów na linii rząd-prezydent, czy też PiS vs. PO, rzeczywistość ekonomiczna i technologiczna wymusza sprawne, i efektywne działanie. Ogromna skala szarej strefy, straty dla budżetu i potrzeba ochrony graczy to argumenty, których nie da się wiecznie ignorować. Pytanie nie brzmi „czy”, ale „kiedy” polscy politycy, niezależnie od przynależności partyjnej, podejmą decyzję o gruntownej i rynkowej reformie ustawy o grach hazardowych, która w końcu odmieni ich los w naszym kraju. Jest to kwestia politycznej woli i odpowiedzialności za finanse państwa.
Czy pat polityczny znajdzie rozwiązanie w obliczu ekonomicznych realiów? Tego nie wiemy.